Mit Porwania Kościoła...

 Home  |  Artykuły  |  Doniesienia  |  Linki  |  Info  |  Kontakt 

  
Koinonia House Online
- Zajrzyj do źródeł - wiele interesujących materiałów -
   
 
Słowo od tłumacza:
Artykuły te są pisane z perspektywy mieszkańca USA i często odwołują się do systemu prawnego, socjalnego czy politycznego tego kraju, jego konstytucji, itd. Również kościół amerykański, ogólnie rzecz biorąc, ma swoja specyfikę i należy to mieć na uwadze czytając ten cykl artykułów (i tłumaczeń innych materiałów pochodzących z wydawnictwa Koinonia House).

Autor: John Loeffler, Edytor sekcji wydarzeń światowych wydawnictwa K-House i producent programów radiowych, jest również gospodarzem cotygodniowego programu Steel On Steel, którego można słuchać na falach krótkich, poprzez Internet oraz w formie zarchiwizowanej: www.steelonsteel.com.
Artykuł ukazał się w wydaniu 
Personal Update z marca 2002.
[To jest ostatni z serii trzech artykułów na temat
dokąd zmierza świat zachodni i co to oznacza dla chrześcijan - nie tylko w USA!]

 
   

Robi się późno

Nasz ostatni artykuł, Antychryst Nie Nosi Fraka, ukazał walkę o zachodnią kulturę i religię, w trakcie której kościół najczęściej przysypiał. Humanizm objął kontrolę nad zachodnimi instytucjami z zadeklarowanym celem usunięcia chrześcijaństwa z jego pozycji, jako głównego systemu przekonań świata zachodu. Humanizmowi się powiodło! Wszystkie walki podejmowane przez chrześcijan na arenie publicznej były zaledwie nieśmiałymi potyczkami w działaniach oczyszczania świata zachodniego [z chrześcijaństwa - tłum.]. Kościół nie przegrał tej walki: po prostu odmaszerował z pola bitwy.

Przez wieki chrześcijańskie ambony grzmiały kazaniami wykładającymi moralne problemy dnia. Były instrumentalne w tworzeniu wielu z zachodnich krajów, rządów i systemów sądownictwa. Ale dzisiaj kościół przełknął kłamstwo humanizmu, że nie powinien się angażować w politykę - religia jest sprawą osobistą, która nie powinna narzucać swoich wartości innym - podczas kiedy humanizm agresywnie narzuca swoje wartości moralne zachodowi. Jako wynik, podejmowanie duchowej walki jest anatemą dla śpiącego zachodniego kościoła, który wybiera raczej systemy typu samopomoc, czy samo-negację. Przedstawiając się jako kościół Filadelfii, przypomina raczej kościół z Laodycei [patrz: Listy do Siedmiu Kościołów] po utraceniu sensu walki ze zorganizowanym złem i angażując się w dialektyczny proces, który nie zezwala na definitywne określenie "dobra" i "zła".

Rozdziel, jeśli potrafisz!

Nie ma czegoś takiego jak "oddzielenie kościoła od państwa"; nigdy nie było i nigdy nie będzie. Istnieje organiczne połączenie pomiędzy tymi dwoma. Wartości i przekonania kultury niezmiennie kształtują formę rządu i jego prawa. Jeśli kultura jest oparta na mocnych religijnych przekonaniach ludzi, którzy się na nią składają, prawa i polityka ustanawiane przez rządy będą oparte na tej religijnej świadomości. Jednakże, jeśli kościół opuszcza arenę publiczną - co uczynił w świecie zachodnim - rząd wypełni tę moralną próżnię i będzie dyktował kościołowi jak ma wierzyć, jak zachowywać się i jak wielbić Boga. Jedna z tych instytucji będzie decydowała co jest "dobre" i "moralne". Czyjeś wartości będą kontrolowały arenę ludzkich zachowań! Ale podczas gdy kościół nie może zmusić rządu, by robił to co kościół uważa, że powinno się dziać, rząd może dyktować kościołowi, co ma robić - i wymuszać kompromis. Kościół i państwo to nierozdzielni kompani.

Absoluty są absolutnie martwe!

Na zachodzie absolutna prawda i moralność to passé [z francuskiego: przeżytek - tłum.]. Bóg jest martwy lub jest czymkolwiek co chcielibyśmy uczynić z niego, z niej, czy z tego... a może ja jestem bogiem! Rozum przeniósł się ze sfery faktów do sfery uczuć i coraz mniejsza liczba ludzi potrafi myśleć logicznie na temat zasadniczych zagadnień. Historia została przepisana na nowo, tak że ludzie nie mogą pamiętać lekcji z przeszłości, ani korzystać ze spuścizny zachodu. Dobre rzeczy otrzymują nalepki złych, a złe dobrych. Nawet liberalizm i konserwatyzm stały się względnymi, zmieniającymi się pojęciami. Dlatego polityczne partie wyglądają tak samo; wszystkie przyjęły tę samą względną, pływającą dialektykę. Na domiar złego religia jest publicznie demonizowana, jako przyczyna wszystkich problemów zachodu i kara zachodniej cywilizacji; no chyba, że dostosuje się do tych nowych, politycznie poprawnych wartości.

Twarzą w twarz ze Status Łooo...

W miarę jak zanurzamy się w tym nowym paradygmacie, w tym nowym widzeniu świata - będącym przepakowanym na nowo, przyrodzonym złem komunizmu i nazizmu - historia przewiduje przyszłość z dużą dokładnością:

1) 

Skoro judeochrześcijańska myśl nie jest już tym kontrolującym paradygmatem czy bazą myślową dla świata zachodu, ci wszyscy guru nowego socjalistycznego panteizmu będą dyktować światu moralność, decydując co jest "dobre", a co "złe". Od wszystkich będzie się oczekiwało, że zgodnie podporządkują się tym nowym dyktatom.
 

2)

Ta narzucana moralność będzie niezmiennie konfliktowa z moralnością i wiarą chrześcijańską.
 

3)

Kiedy poważne problemy tego nowego relatywistycznego systemu manifestują się (a manifestują się już bardzo obficie), należy oczekiwać wzrastającego socjalnego i prawnego chaosu jako rezultatu. (Popatrzmy na tylko 40 lat świeckiej kontroli moralności).
 

4)

W odpowiedzi na ten nonsens, rządy będą zmuszone działać w coraz bardziej dominujący i kontrolujący sposób, by utrzymać to pandemonium w ryzach i narzucić społeczeństwu nowy światopogląd. Ponieważ prawdziwy kościół już jest na bakier z tym nowym paradygmatem, dużo z legalnego "gniewu" będzie skierowane przeciw kościołowi. W miarę jak konflikt się wzmaga, chrześcijanie doświadczają ciągłego wzrostu nacisków, by dostosować się do nowego systemu i zdemonizować tych, którzy się opierają. Stopniowo ustanawiane będą prawa i regulacje zmierzające do podporządkowania chrześcijan (i innych) tej etyce. To się już dzieje w różnych zakresach życia, od wychowywania dzieci, poprzez wolność wypowiedzi, do miejsca pracy.  

Pamiętaj, że pełny tego rozwój zabierze trochę czasu, ale proces ten jest nieubłagany i jednokierunkowy.

Z punktu widzenia starego bukłaka

Od czasów cesarstwa rzymskiego kościół chrześcijański konfrontował ten typ kryzysu na dwa sposoby: a)  pozostając wiernymi swej wierze i cierpiąc za to, lub b)  idąc na kompromis, "pływając" i mając nadzieje, że wszystko "rozejdzie się po kościach". Kościoły typu A doznają wielu cierpień, produkują wielu męczenników i wydają dużo owoców, a w końcowym rezultacie są nasieniem dla następnej rundy wzrostu, kiedy kultura zapada się pod własnym ciężarem. Prawdziwy kościół w Niemczech, podziemny kościół w byłym bloku sowieckim, kościół katolicki w Polsce i podziemne kościoły w Chinach są przykładami tego typu kościoła.

Wsteczni Chrześcijanie

Kościoły typu B idą na kompromis z systemem, zaprzedają swoją wiarę i często czynią życie nieznośnym dla kościołów typu A. Są tak rozwodnione, że trudno je odróżnić od reszty społeczeństwa i, doprawdy, generalnie są jego częścią. Krótko mówiąc, przestają być solą i światłem. Te kościoły, takie jak rosyjski kościół ortodoksyjny, niemiecki kościół chrześcijański w nazistowskich Niemczech i dzisiejsze zarejestrowane kościoły w Chinach są przykładami tego typu kościoła; każdy z nich w innej fazie kompromisu.

Kompromis jest procesem, a nie wydarzeniem. Zabiera czas i jest podstępnie łatwy, kiedy dokonuje się przemieszczania głównych kulturowych paradygmatów, ponieważ wszystkie punkty odniesienia są rozmyte. Części starego paradygmatu ciągle pokutują, podczas kiedy części tego nowego zdają się być zgodne z chrześcijaństwem, a nawet zdają się je przypominać. Dzisiejsza doktryna "tolerancji" imituje chrześcijańską doktrynę "kochaj swego bliźniego", dopóki ktoś nie zada pytania co właściwie mamy tolerować według tych nowych standardów.

Historycznie, kiedy rząd usiłuje kontrolować religię, używa dwufazowego planu: 1) popycha kościół do konformizmu z tą nową agendą; i 2) kiedy opór do nowego systemu przekonań został przełamany, gasi kościół. Jest to celem nowego paradygmatu.

Totalitarne rządy zawsze usiłowały stworzyć modelowy kościół, który dostosowuje się do dyktatów rządu. Taki kościół jest publicznie wychwalany jako "dobry", na jego tle biblijne kościoły są określane jako "reakcyjne", "radykalne", "ekstremistyczne", "kontrrewolucyjne", lub idące przeciw "kolektywistycznemu dobru". Słyszymy te różne minusy, ale istota jest ta sama. Ten proces jest dziś dobrze zaawansowany na zachodzie i stąd wiemy, że jesteśmy na dobrze wytartym szlaku do kłopotów dla biblijnego kościoła.

Jedno jest jasne: Kościoły, które mają intencje, by przeżyć w swoim niewzruszonym wyznawaniu wiary, w obliczu nowego wzorca, nie będą prowadzić kościołów w taki sposób jak dotychczas. Ale najpierw będą musiały się pozbyć "Mitu Porwania Kościoła".

Mit Porwania Kościoła

Mit Porwania Kościoła jest identyczny z doktryną taniej, wyświechtanej łaski, jak to zostało wyłożone przez Dietricha Bonhoeffera. Porwanie Kościoła jako doktryna to jedna rzecz. Mit Porwania Kościoła natomiast jest zniekształceniem tej doktryny, mówiącym, że Porwanie Kościoła zachowa nas od wszelkiego czasu próby, cierpienia, konfliktu i duchowej walki, że nie będziemy musieli cierpieć gniewu Boga w czasie Wielkiego Ucisku. Nigdy im nie przychodzi do głowy, że może będziemy musieli cierpieć gniew świata zanim Chrystus powróci.

Mit Pochwycenia Kościoła bierze istnienie z fałszywego założenia, że nie będzie czasu próby w przedbiegach do Pochwycenia Kościoła i Wielkiego Ucisku. Pociesza słowami typu: "wybędziemy stąd; nie ma się czym przejmować". "Tylko nauczajmy Biblii" - tak jakby Biblia była końcem i celem samym w sobie. Nie dostrzega, że Biblia jest instruktażem do akcji, nie samego studiowania i - zdecydowanie - nie jest celem samym w sobie. Jak Jezus powiedział, Królestwo Niebieskie nie jest ze słów, ale z mocy.

Samoloty i nierozumne dziewice

Zamierzacie się przelecieć samolotem? Każdy pilot wie, ze planowanie lotu wymaga, żeby mieć wystarczająco dużo paliwa, by bezpiecznie przebyć całą przestrzeń z zapasem "na wszelki wypadek". Nic nie jest bardziej trzeźwiące niż światełko zapalające się na konsoli, informujące że paliwo się kończy kiedy jesteś na bezludziu. Biblijna przypowieść o nierozumnych dziewicach ma takie właśnie przesłanie. Wszystkie dziewice miały olej w swoich lampach. Tyle tylko, ze niektóre nie miały wystarczająco dużo oleju na cała noc, do przybycia oblubieńca. Te wierzące w Mit Porwania mogą się znaleźć bez paliwa w dosyć nieprzyjemnych okolicznościach.

Historia uczy nas, ze jeśli chmury burzowe na horyzoncie będą pędziły w naszym kierunku, czasy próby ogarną nas i wiara wielu będzie trzepać jak flaga na wietrze i będą się zastanawiać gdzie się podziało Porwanie Kościoła i czy nie było to przypadkiem jedynie fantazją. Nasi bracia i siostry prześladowani za wiarę w XX w. ostrzegali nas przed tym. By stać mocno w swojej wierze, trzeba agresywnego działania i przygotowania się zawczasu na wypadek, gdy pozorny koniec tego świata będzie w rzeczywistości czasem próby.

Napełniając nowe bukłaki

Godzina jest doprawdy rozpaczliwsza niż wielu chrześcijan zdaje sobie z tego sprawę, ale czasy ciemności tworzą miejsce dla wielkich duchowych przywódców i świetną platformę dla duchowej akcji. Coraz więcej chrześcijan budzi się na wezwanie do przygotowań.
Oto wytyczne. Zwróć się do Ducha Świętego o potwierdzenie jaki ma plan walki dla ciebie.

1) 

Kościół musi odzyskać poczucie naglącej konieczności. Dzień się już robi późny i ma się ku wieczorowi. Czas próby nadchodzi dla zachodniego kościoła i Porwanie Kościoła najprawdopodobniej ich nie wybawi.
 

2)

Kościół musi odzyskać świadomość, że istnieje zorganizowane zło; nie tylko dobrye i złe osobiste wybory. Musi również odzyskać pojęcie duchowej walki - naprzód, nie wstecz.
 

3)

Kościół musi zrozumieć światopoglądy dnia dzisiejszego, nowy wzorzec zachowania i w jaki sposób chrześcijaństwo różni się od tego. Biblii nie można dłużej nauczać w próżni, lub jako przedmiotu osobistego. Wokół dzieje się coś większego niż nasze życie. Biblia musi być postrzegana w tym kontekście.
 

4)

Aby zrozumieć dzisiejsze światopoglądy, kościół musi jeszcze raz odzyskać świadomość dlaczego wierzy w to, w co wierzy i co jest podstawą wiary. Znajomość dawniejszych przekonań jest w tym zakresie bardzo ważna.
 

5)

Kościół musi zacząć ćwiczyć wojowników, którzy pojmują naturę tej walki. To szczególnie odnosi się do młodych chrześcijan, których większość traci wiarę po zetknięciu się z ateistyczną indoktrynacją w szkole.
 

6)

Kościół musi się uczyć od tych chrześcijan, którzy przeszli już opresje, szczególnie w XX w., i którzy z nienaruszoną wiarą wygrali. Możemy się od nich wiele nauczyć o zręczności w walce, która będzie nam potrzebna.
 

Większość biblijnych przymiotników i czasowników odnosi się do konfliktu: "spierać się", "biec, by wygrać", "wyścig", "walczyć", "opierać się", "bronić". "In defenso fidei"1 musi jeszcze raz stać się krzykiem bitewnym kościoła. Duchowe życie chrześcijanina jest życiem wynagradzającego, ale często bolesnego poświęcenia i oddania; jest wojną, nie piknikiem. Tak, wygrywamy na końcu, ale wielu oczekuje zwycięstwa bez uczestniczenia w walce. W rzeczywistości, Paweł nawołuje nas do cierpienia, poświęcenia wraz z Chrystusem. By zacytować Dietricha Bonhoeffer'a, "Kiedy Chrystus wzywa człowieka, każe mu przyjść i umrzeć"."

Co jest wspaniałe to fakt, ze rosnące liczby chrzescijan budzą sie do faktu, ze sprawy mają się radykalnie zle i odpowiadają na wezwanie do nadciągajacej walki. Tak wiec żołnierzu, gdzie będziesz kiedy noc zapadnie?

 


 
1.    z łaciny: "W obronie wiary".    
 
 
Tłumaczenia artykułów Koinonia House są zamieszczane na tych stronach za ustną zgodą wydawnictwa.
Tłumaczenia artykułów Johna Loefflera ( www.steelonsteel.com / www.newswithviews.com ) mają jego pisemne "błogosławieństwo".
Techniczne pytania prosimy kierować do nas poprzez nasz formularz kontaktu.

 

 

Tlum: R-Kiver, 08.2002 / Ostatnie zmiany: 11.2003

 Home  |  Artykuły  |  Doniesienia  |  Linki  |  Info  |  Kontakt 

|| © grazingsheep.com   1999-2010 ||