A
to zwazcie, ze gdyby gospodarz wiedział, o której porze złodziej przyjdzie, czuwałby i
nie pozwoliłby podkopać domu swego. Mat. 24:43 (BW) CO KRAJ, TO NIEPOKÓJ
Niedawno media podały elektryzujaca wiadomosć, ze w Argentynie, z powodu wielkiego
zadłuzenia i bezrobocia, wybuchły zamieszki. Moglismy ogladać wstrzasajace zdjęcia
przedstawiajace płaczacych męzczyzn, którzy nie majac za co wyzywić swoich bliskich
zmuszeni sa krasć; patrzylismy na kobiety z berbeciami na jednej rece i skradzionym
dobrem na drugiej. Czy u nas moze dojsć do czegos podobnego? "Super Express"
podał nastepujace dane:
Argentyna |
|
|
|
Polska |
123 mld $ (obecnie 140!) |
|
Zadłuzenie kraju |
|
70,5 mld $ |
36 milionów |
|
Liczba mieszkanców |
|
38 milionów |
3 670 dolarów |
|
Zadłuzenie na 1 mieszkańca |
|
1 855 dolarów
|
18% |
|
Bezrobocie |
|
30% |
Z
pewnoscia nie przejdziemy takiego samego, czarnego scenariusza, jak nasi 'sasiedzi' z
przeciwnej półkuli. Według ekonomistów bowiem, przyczyna załamania systemu
ekonomicznego Argentyny, była głównie zle poprowadzona dewaluacja waluty (w 1991
wprowadzono tam sztywny kurs; parytet peso-dolar ustalono na poziomie 1:1 w celu
przeciwdziałania inflacji na poziomie 5000 proc.).
JESTESMY
BEZPIECZNI?
Nad nasza waluta czuwa Rada Polityki Pienięznej oraz róznego rodzaju obostrzenia w razie
kryzysu. Dla przykładu, w ustawie z dnia 18 grudnia 1998 roku, Prawo dewizowe (Dz. U.
98.160.1063) w Rozdziale 3, Art. 17 czytamy, ze "w razie zagrozenia realizacji
zalozeń polityki pienięznej", w drodze rozporzadzenia, Rada Ministrów moze
wprowadzić ograniczenia w stosunku do obywateli RP jak i przyjezdnych, polegajace na
obowiazku zdeponowania posiadanych walut na nieoprocentowanym rachunku bankowym w NBP,
natomiast w "przypadku zaistnienia nadzwyczajnego zagrozenia stabilnosci i
integralnosci systemu finansowego RP Rada Ministrów" moze wprowadzić nadzwyczajne
ograniczenia polegajace na obowiazku odsprzedazy walut obcych, obowiazku wyrazania
wszystkich zobowiazan wyłacznie w walutach obcych (dla niepogłebiania recesji), albo na
przymusie uzyskania zezwolenia na wszystkie czynnosci (równiez takie jak kupno gazety czy
chleba!) powodujace obrót pieniadzem.
Inna sprawa jest to, ze te nadzwyczajne obostrzenia wprowadzić mozna zwykłym
rozporzadzeniem czyli aktem wydawanym przez Radę Ministrów, ze zmieni ono akt wyzszy
ranga - ustawe, wplywajac znacznie na zycie obywateli. Takie rozwiazanie powoduje, ze w
razie zaistnienia którejkolwiek z tych okolicznosci powstana wielkie okazje do
manipulacji i zagarnięcia jak największej ilosci bogactw z 'tonacego okretu'...
Zadziwiajace
jest tez to, iz pomimo tak wysokiego bezrobocia (w grudniu 2001 -2.703.000
zarejestrowanych) -w porównaniu do targanej niepokojem Argentyny- Polska nie przezywa
jeszcze powtórki z 1981 roku. Dlaczego?? Jednym z najlepszych wyjasnien sa słowa, ze
Polak nie lubi i nie chce pracować. Wielu oburzy się teraz, ale -nie kryjmy sie z tym-
taka jest prawda! Na poczatku roku 2002 r. jedno z większych miast Polski przygotowało
program przeciwdziałania bezrobociu. Na utworzenie 90 miejsc pracy przy oczyszczaniu
miasta z efektów gwałtownej zimy wydano 1 milion złotych. Do pracy zgłosiło sie tylko
kilku bezrobotnych... Biura pracy organizuja od czasu, do czasu tzw. Giełdy Pracy, na
które zapraszani sa lokalni przedsiebiorcy i bezrobotni. Sa odczyty, zapoznawanie
bezrobotnych ze specyfikacja poszczególnych miejsc pracy, az wreszcie zbieranie ofert od
ewentualnych zainteresowanych praca. W chwili pierwszego rozpręzenia, kiedy wiadomo jaka
prace oferuja, wiekszosć bezrobotnych wychodzi bez słowa. Zostaja tylko nieliczni,
którzy albo sa pozostawieni bez srodków do zycia, albo którym znudziły się juz
brazylijskie seriale... Do końca nie wiadomo jak ludzie zyja. A moze odpowiedniejsze
byłoby słowo - wegetuja? Coraz więcej osób korzysta z Pomocy Społecznej. W tej chwili
instytucji tej brakuje ok. 690 mln zł, ale pomimo tego nie moze ona odmówić, choćby
nikłej pomocy, tym którzy jej chca; choćby byli zdrowi i pełni sił, zdolni do
podjęcia pracy. Ludzie najprawdopodobniej przyzwyczaili się, ze Państwo da na
utrzymanie, nie chcac nic w zamian. Nie wszyscy oczywiscie wychodza z tego załozenia, ale
ogólnie rzecz biorac, taka narzuca sie konkluzja. I -o ironio- jest to chyba jedna z
podstawowych przyczyn spokoju w naszym kraju!
UPADEK
SYSTEMU
Wystarczy sledzić wydarzenia na swiecie, by zdać sobie sprawę, iz nie zanosi się na
lepsze. "Der Spiegel" pisał w marcu 2000 r. o raporcie niemieckiego banku
centralnego, ostrzegajacego przed powaznym ryzykiem, szczególnie w krajach
uprzemysłowionych będacych członkami OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i
Rozwoju). Raport przewiduje gwałtowny spadek na giełdach amerykańskich, którego
konsekwencje będa szczególnie negatywne, ze względu na wysoki poziom uzaleznienia
popytu od inwestycji na giełdzie. Raport zwraca tez uwagę na stale rosnacy deficyt
handlowy w USA i prowadzace do tego osłabienie dolara i inflację cenowa.
Reuters
podał niedawno (8 stycznie 2002) informacje z posiedzenia G10 w Bazylei. Rzecznik
prezesów banków centralnych krajów G10 stwierdził, ze rozwój gospodarczy na swiecie
jest słaby, jednakze pojawiły się juz objawy szybkiego ozywienia sytuacji.
Według ocen ekonomistów, wyczekiwać mamy niewielkiej poprawy w USA, z zera do 3 proc.,
podobnej sytuacji w eurolandach, oraz zastoju w Japonii i stabilnych 7 proc. w Chinach.
Nie ma -niestety- ni słowa na temat zagrozeń. Jest to bardzo zastanawiajace.
"Niezawodna oznaka prawdy jest prostota i jasnosć. Kłamstwo zawsze bywa
skomplikowane, wymyslne i wielosłowne."
"Trzeba
doprowadzić do upadku systemu. Nie ma innej alternatywy. Wystarczy przyjrzeć się
gospodarce amerykańskiej - jest pozbawiona balansu. Po pierwsze, mamy do czynienia z
klasyczna bańka spekulacyjna; po drugie, obserwuje się spadek oszczednosci
społeczenstwa; po trzecie, rosnie deficyt handlowy. Tego rodzaju kombinacja nie utrzyma
się długo!" -oswiadczył brytyjski ekonomista Larry Elliot.
Słowa te
maja w sobie wiele prawdy. Ekonomia jest przeciez sztucznie napędzana i stabilizowana;
rosnie jak bańka mydlana i z łatwoscia moze pęknać. W rękach madrych ludzi nic jej
nie grozi. Pomijajac mozliwosć przejęcia dostepu do słomki, na końcu której jest
nasza bańka, przez ludzi nieodpowiedzialnych lub będacych marionetkami w rękach
szaleńców, nawet ci myslacy 'nadmuchiwacze', w końcu nie będa potrafili zapanować nad
czyms większym od siebie.
Przykładem niebezpiecznych i wręcz tajemniczych zabiegów na gospodarce jest ostatnio
USA. Po cięciach stóp procentowych w 2001 r., w styczniu 2002 r. dojdzie do kolejnych
zmian. Fed zapowiedział sukcesywne podnoszenie stóp procentowych, w celu ograniczenia
inflacji. Ekonomisci wierza, ze te działania zaowocuja wyjsciem gospodarki z recesji,
jednakze listopadowa i grudniowa poprawa nastrojów konsumenckich swiadczyć ma -według
nich- o grozbie wzrostu inflacji.
Alarmujace jest to, ze podstawowa stopa procentowa nie była tak niska od 40 lat!
(Rzeczpospolita, 7 stycznia 2002)
Nie trzeba wspominać o ostatnich manipulacjach na rynku paliw. Nawet kilkunastokrotne
podwyzki nie zniechęcily kupujacych i pomimo protestów kierowców wszystko z czasem
przyschło. Być moze była to próba naszej tolerancji, tolerancji rynku na zmiany...
zwiastun wprowadzenia drakońskich cen na paliwa płynne.
Spadek
oszczędnosci? A jakze! Kto chowa teraz pieniadze w skarpetce? Nawet dziecko wie, ze
trzyma się je w banku. Ale co, jesli banki straca swoje pieniadze w krótkim czasie? Ilu
ludzi będzie miało odłozona gotówke? (według specjalistów tylko co 8. polska rodzina
odłozyła w ubieglym roku jakies pieniadze)
A -idac dalej- przy całkowitym załamaniu rynku, kiedy pieniadz nie będzie miał
wartosci, ilu ludzi będzie miało dobra wymienialne, które zachowaja swoja wartosć
nabywcza, np. kruszce? To samo z deficytem handlowym. Od jakiegos czasu mówi się o
nasyceniu rynku. Odnotowuje się coraz mniejsza sprzedaz, bez względu na dział
gospodarki czy rodzaj rynku. Spadki sa zarówno w motoryzacji, reklamie (w dół o 40%),
handlu, przetwórstwie, jak równiez w tak wzietej gałezi jak komputery i technologie
informatyczne. Koniunktura spadła w Polsce do poziomu z poczatków 1993 roku i jest na
poziomie minus 10,2 dla sektora publicznego, oraz minus 16,6 dla prywatnego.
Anglia równiez boryka sie z recesja największa od dziesieciu lat.
W obliczu
zestawionych faktów, słowa L. Elliot'a wydaja się być prorocze.
CHLEBA
I... GIEŁDY
"Im dłuzej giełda przezywa bez krachu, tym gorszy będzie ten krach, kiedy w końcu
nastapi."
Prezes
Narodowego Banku Szwajcarii, Hans Meyer, na spotkaniu Niemiecko -Szwajcarskiego
Stowarzyszenia Biznesu powiedział:
"Oczekujemy powaznego spadku na giełdach swiatowych, albowiem ceny akcji na
giełdach amerykańskich oraz akcje czołowych korporacji wzrosły do poziomu, który
przestał mieć jakikolwiek zwiazek z rzeczywistymi oczekiwaniami co do przyszłych
dochodów z działalnosci gospodarczej tychze przedsiębiorstw."
Tak! To
giełda powinna być w centrum naszego zainteresowania. W końcu to na giełdzie
rozpoczał się wielki krach finansowy USA z lat 20. I pomimo optymistycznych zapewnień
ekonomistów, ze kryzys jest zjawiskiem nieuniknionym, pozytywnym i krótkotrwałym,
sytuacja jedynie dzieki czasochłonnym i kosztownym zabiegom wróciła do normy.
I tak jak 80 lat temu bledne zalozenia spowodowaly niemalo zamieszania, tak teraz
oszukiwanie sie, ze wszystko bedzie w porzadku czy pomijanie widocznych symptomów
zapasci, spowoduje sytuacje o wiele gorsza i gwaltowniejsza od Wielkiego Kryzysu.
Ale przeciez "nowego klamstwa slucha sie chetniej anizeli starej prawdy."
Dzialanie
gieldy rozciaga sie na dwie sfery - dla laików jest ona miejscem, gdzie masa ludzi
próbuje kupic jak najtaniej i sprzedac jak najdrozej. Dla specjalisty jest ta druga,
ukryta sfera wielkich mozliwosci. Jeden z analityków Rzeczpospolitej, Tomasz Swiderek,
napisal:
"Dobry
marketing sprawia, ze glosów, iz król jest nagi, nie slysza (...) Oczy i uszy maja
zatkane procentami i rentownoscia. Zapominaja o ryzyku.
Klopoty poludniowokoreanskich czeboli wynikaly m.in. z tego, ze firmy te ukrywaly w swej
skomplikowanej strukturze to, iz spólki z grupy nawzajem sie finansuja i dokonuja np.
fikcyjnego podniesienia kapitalu (spólka matka podnosi kapital w spólce córce, a ta
natychmiast oddaje jej pieniadze, kupujac np. krótkoterminowe papiery dluzne matki,
które sa potem rolowane), aby dzieki temu dostac kolejne kredyty, które pozwola im
przetrwac nastepne miesiace lub lata. W pewnym momencie okazuje sie, ze dzialajacy przez
lata mechanizm zakleszcza sie (...)"
Okazuje
sie, ze oprócz sposobu na szybkie pieniadze, gielda jest tez nowa namietnoscia mas. Nie
wystarczaja juz kasyna, sporty wyczynowe i alkohol. Ludzie chca pieniedzy... a kto moze
dac ich wiecej niz gielda?
Odkad tylko wymyslono rynek kapitalowy i przedmiot jego obrotu - papiery wartosciowe,
ludzie z wielka namietnoscia oddawali sie "finansowej rozpuscie". Tylko w samych
Stanach Zjednoczonych, aby szybko wzbogacic sie poprzez spekulacje na gieldzie, prace
porzucilo ponad 5 milionów ludzi. Te miliony ze Stanów, plus wielu innych ze Starego
Kontynentu poszlo za mamona, wzywajaca do budowania nowej Wiezy Babel, mówiaca ze
"tylko pieniadz jest wladca calego swiata." Niestety nie przeszkadza im
pomieszanie jezyków...
Codziennie
mozna znalezc wzmianki o kolejnych ofiarach tego upojenia. Kiedy ktos w ciagu jednego dnia
staje sie milionerem, media robia z niego wielkiego bohatera, który wygral z losem,
rachunkiem prawdopodobienstwa i rzesza innych inwestorów. W nieco pózniej, w wyniku
nierozwaznego kroku czy zbednego pospiechu traci on wszystko... media -na stanowisku!-
ochoczo opisuja jego wielka kleske, przyczyniajac sie tym samym do kompletnego upadku tego
nieszczesnika. Jednak to i tak nie odstrasza nowych... chleba i igrzysk!
EUROKRACH
Rzeczpospolita donosi, iz -jak podala Komisja Europejska- wzrost gospodarczy UE zmaleje w
2002 r. do 1,4 proc., ale recesji nie ma sie co spodziewac. Odzyskanie stabilnosci, niska
inflacje i stopy procentowe mamy zawdzieczac wprowadzeniu euro.
Niektórzy ulegaja wizji wszechmocnej, europejskiej waluty. Chiny postanowily zwiekszyc
jej udzial w swoich rezerwach dewizowych. Na szczescie pozostaje kilka bastionów anty
euro, dzieki którym zapasc stac sie moze lagodniejsza. Mowa o Wielkiej Brytanii, która
zgodnie opowiedziala sie za zachowaniem funta szterlinga, a tym samym przeciwko euro. Az
73 proc. Brytyjczyków nie ma zludzen i wie, ze gospodarka bedzie sie miala znacznie
lepiej, jesli kraj zachowa kontrole nad funtem.
Niezbyt
pochlebnie na temat euro wyraza sie The Washington Post, w swoim artykule "Opera za
e-grosze":
"Jednolita waluta nasili konkurencje i wywola fale bankructw, ale obudzi firmy
drzemiace w rynkowych niszach.
Z pierwszym dniem stycznia (...) znikna najbardziej namacalne symbole suwerennosci
panstwowej. (...) trudno uwolnic sie od obaw iz okaze sie to zamkiem budowanym na
piasku.(...) Mozna sie spodziewac, ze pojawienie sie euro zaostrzy wiele problemów i
spowoduje, ze Europa doswiadczy powaznego kryzysu tozsamosci, który odbije sie na jej
gospodarce i zyciu politycznym. Wspólna, jednolita waluta przyczyni sie do nasilenia
konkurencji i na zawsze spedzi sen z powiek wielu branz i firm (...)
Jesli tak moze sie stac - niech stanie sie kryzys. Tylko on moze bowiem zmusic rzady Unii
Europejskiej, by wreszcie podjely niepopularne politycznie, lecz niezbedne posuniecia
reformatorskie, które wyzwolic moga ogromny potencjal gospodarczy (...)
Euro moze sie wiec okazac przyslowiowym koniem trojanskim, który raz znalazlszy sie w
obiegu europejskim spowoduje szybkie wyrugowanie niskiej wydajnosci i gry pozorów (...)
wielu producentów przekona sie jednak przy tej okazji, ze nie sa przygotowani, by
sprostac temu wyzwaniu."
Wiec
tylko w slowach zlotoustych euroliderów sprawa wyglada tak pieknie. W rzeczywistosci
przyjdzie moze zaplacic za euro nie tylko tozsamoscia czy chwilowa niestabilnoscia, ale
równiez zalamaniem sie systemu finansowego. I wystarczy by choc jeden tryb w tej wielkiej
euromachinie stal sie slabszy, a cala konstrukcja zawali sie, grzebiac polowe Starego
Kontynentu. A wraz z nim, nas wszystkich.
KTO
TU RZADZI?
"Dziwne, jak wszyscy ukrywamy, ze jednym z glównych motorów naszego zycia sa
pieniadze."
(...)
pieniadze, dajace prawo do wejscia w posiadanie realnych dóbr, nie maja wartosci - tak
samo, jak dokument nie nabiera wiekszej wagi przez to, ze zostal napisany na papierze
czerpanym, nie na zwyklym. Ukazuje to wyraznie, na czym polega slabosc nowoczesnego obrotu
pienieznego i kredytowego: otóz bardziej niz kiedykolwiek niejasna jest sprawa, kto
ponosi ostateczna odpowiedzialnosc za krazace po calym swiecie pieniadze banków i rynków
kapitalowych.
Rynki finansowe nie maja granic, nie podlegaja wladzom panstwowym i znajduja sie poza
zasiegiem jakiejkolwiek kontroli. Banki maja wprawdzie swoje siedziby w danym kraju, ale
moga sie ukryc w zastepczych siedzibach za granica. Wplyw banków centralnych maleje w tym
samym stopniu, w jakim kredyt wypiera pieniadz. Kontrola nad pieniedzmi i ograniczanie
masy pieniadza przeradzaja sie w farse, jakkolwiek nikt nie mówi tego na glos. Pieniadz,
który niegdys pomagal dokonywac obliczen, dzis sam staje sie nieobliczalny." - Die
Woche
I
-ostatecznie- byloby wszystko w porzadku... jednak wiekszosc z tych pieniedzy jest w
rekach malej grupki ludzi.
Wedlug Banku Swiatowego, w 1999 r. sredni dochód na glowe w skali globu wynosil 7 tysiecy
dolarów wedlug ceny nabywczej. W panstwach zamoznych (majacych w sumie 900 milionów
mieszkanców), ta srednia wynosi 26 tysiecy, natomiast w krajach rozwijajacych sie, gdzie
razem jest 5,1 miliarda ludzi srednie dochody to 3,5 tysiaca (w tym 2,4 miliarda zyje w
biednych krajach, gdzie dochód wynosi 1900 dolarów)! Najzamozniejsze kraje wytwarzaja 79
procent dochodu swiatowego brutto (z uwzglednieniem cen rynkowych) i 56 procent mierzonego
wedlug parytetu sily nabywczej. Jednakze grono ludzi, którzy zarabiaja wiecej niz
ktokolwiek z krajów rozwijajacych sie móglby sobie wyobrazic, jest coraz wezsze.
Przewiduje sie, ze do konca 2050 roku liczba ludnosci na Ziemi zwiekszy sie o 3 miliardy
ludzi, z czego 99 procent przypadnie na kraje rozwijajace sie. Jeszcze w 1950 roku, w
krajach najzamozniejszych zylo 32 procent ludnosci swiata. Dzis liczba ta wynosi 19
procent, a do roku 2050 ma spasc do 13 procent.
Z danych widac wyraznie, ze sytuacja z pewnoscia nie bedzie sie poprawiac, skoro az tyle
nowych dusz pojawi sie w krajach najbiedniejszych.
Ta mala
grupka to magnaci, przemyslowcy, którzy dzieki szczesciu, umiejetnosciom i
wykorzystywaniu wszelkich okazji wzbogacili sie niewspólmiernie do reszty swiata. Die
Woche podalo dane Eurostat:
PKB krajów
w porównaniu z obrotami swiatowych koncernów (w mld dolarów): |
|
Polska |
152,9 |
|
|
British Petrol |
146,2 |
|
|
|
|
|
|
Grecja |
125,1 |
|
|
General Electric |
129,4 |
|
|
|
|
|
|
Wenezuela |
102,2 |
|
|
Toyota |
112,6 |
|
|
|
|
|
|
Iran |
110,0 |
|
|
Totalfina |
108,1 |
|
|
|
|
|
|
Malezja |
79,0 |
|
|
IBM |
88,4 |
|
Gdyby nie
te liczby, wiele osób nie uwierzyloby w fakt, iz budzet dosc duzego panstwa -Polski, jest
tylko troszke wiekszy od dochodów Europejskiego koncernu!
Jak moglo dojsc do tak wielkich rozbieznosci? Przeciez przeczy zdrowemu rozsadkowi fakt,
ze Rzeczpospolita Polska moze byc najzwyczajniej kupiona za przychód wygenerowany w
przeciagu 365 dni.
Byc moze o to wlasnie chodzilo. By powoli, ale sukcesywnie wykupywac kolejne fabryki,
zaklady i rafinerie tworzac w ten sposób, z duzej firmy o zasiegu krajowym, koncern
globalny, dla którego nic nie znacza granice panstwowe i lokalne prawo, dla którego nie
ma realnych cel ani podatków. Który 'tworzac' tysiac nowych miejsc pracy, niszczy ich
dziesiec razy wiecej. By gromadzic dobra... moze by przetrwac kryzys?
I pomimo krzyku specjalistów -ekonomistów, polityków i biznesmenów, kazdy z tych
'globalnych graczy' dostaje zwolnienia podatkowe, dotacje, kredyty. Wszystko to w zamian
za kilka luznych zobowiazan i zapewnien o lepsze jutro.
W razie
naglej zapasci rynku, ci 'gracze' straca niewyobrazalne ilosci pieniedzy, jednak pozostana
im wplywy i wladza. Nadal beda panami zycia i smierci Dzieki zmagazynowanym paliwom,
posiadanym technologiom i przychylnym rzadom beda dyktowac nam warunki o wiele wyzsze od
tych, które narzucaja nam teraz.
KIEDY?
Na temat daty kryzysu mozemy tylko spekulowac. Chyba nawet najtezsze glowy nie znaja dnia
ani godziny. Pod warunkiem oczywiscie, ze kryzys bedzie naturalny, a nie wywolany przez
zadnych anarchii szalenców.
Byc moze bedzie poprzedzony wspanialym dla gospodarki rokiem; moze zacznie sie od wojny;
moze..., moze..., moze.
Jedno
jest pewne. Przyjdzie niepostrzezenie.
Sprzedajcie
majetnosci swoje, a dawajcie jalmuzne. Uczyncie sobie sakwy, które nie niszczeja, skarb
niewyczerpany w niebie, gdzie zlodziej nie ma przystepu, ani mól nie niszczy.
Luk. 12:33 (BW)
|