Objeżdzająca obecnie
cały
świat wystawa fotografii Yanna Arthus-Bertranda, "Ziemia Z
Nieba", była
już oglądana podobno przez ok. 10 milionów ludzi. Dla
tych, którzy nie wiedzą o czym mowa, jest to kolekcja zdjęć z kilku
kontynentów, ukazujących różne zakątki ziemi widziane z lotu ptaka (fotografowane z helikoptera - 30-3000
metrów ponad ziemią). Niezwykłe kolory i
wzory, które widzimy na wielu z oglądanych fotografii i które nie
przysniłyby
się malarzowi-abstrakcjoniście, przyciągają oko i doprawdy
robią wrażenie na najbardziej "upośledzonych artystycznie" ludziach. Wystawa jest
zwieńczeniem kilku lat podróży autora do często
odległych miejsc w 76 krajach, na
bodajże wszystkich kontynentach planety. Jest to niezwykla wystawa nie tylko ze wzgledu na swoje artystyczne walory. Zorganizowana
we współpracy
z UNESCO, jednym z jej wszechobecnych
motywów jest "troska o naszą planetę". Jak ta troska wyraża
się w przypadku ONZ (UNESCO będącą pod-organem ONZ)? Jak ten koncept jest ukazany przez autora wystawy?
Przyjżyjmy się niektórym powracającym motywom tej prezentacji,
która nabiera nieco innego wydżwięku, kiedy zapoznamy się z
niektórymi podpisami pod zdjęciami, oraz z towarzyszącymi wystawie prezentacjami. Jedną z
pereł tej wystawy jest
zdjęcie, gdzie autor zgromadził
tysiąc naturystów (czytaj: nudystów) w ośrodku Arnaoutchot, we Francji, by mu
pozowali do zdjęcia. Warto przytoczyć fragmenty z opisu
zdjęcia, bo jest to dosyć znamienne. Autor zdaje się
promować wyzwolenie z "ponurego" widzenia świata kultury
judeo-chrzescijańskiej. Oto co czytamy pod zdjęciem:
"Francja stała
się kolebką tego ruchu, a dziś każdego roku gości
około
dwóch milionów naturystów. Są to głównie
mieszkańcy miast, przedstawiciele wszelkich środowisk, w 60 proc.
przybywający z krajów ościennych. Naturyzm jest zdaniem jego
adeptów sposobem życia w harmonii z przyrodą, dającym jednostce poczucie
spełnienia z jednoczesnym poszanowaniem potrzeb
bliżniego."
Czy dowiedzieliśmy się czegoś naprawdę ciekawego?
Przecież ktokolwiek może coś takiego powiedzieć. Zapytajcie innych ludzi, a uslyszycie, ze np. koszykarz,
ksiądz, czy kierowca TIR'a, mogą mieć podobne zdanie o tym co
robią i jak żyją. Ciekawe, jak chodzenie nago pomaga
komuś w "życiu w harmonii z przyrodą", czy dające "poczucie
spełnienia". Czy
zdjęcie jest warte pokazania milionom ludzi? Raczej wątpliwe. Nastepnie mamy do czynienia z tendencyjnym i
fałszywym stwierdzeniem,
mającym chyba wywołac u nas
panikę spowodowaną przyrostem demograficznym na ziemi - juz
zupełnie bez
związku ze zdjęciem pod którym widnieje - kiedy dowiadujemy
się, że "...każdego dnia przybywa kolejnych 80
milionów ludzkich istot na świecie!" Przepraszam... ILE!? Wiele dzieci jest
spędzanych na tę wystawę. Każde z nich jest w stanie
policzyć na palcach, że gdyby to stwierdzenie było prawdziwe, to co 12,5 dnia
przybywałoby na
świecie miliard ludzi. W takim tempie populacja planety podwoiłaby
się w ciagu niespelna 2,5 miesiaca! Gdyby autor tego
stwierdzenia był
uczciwy, to zostało by to przedstawione w inny sposób. Należy
podać szacowany przyrost demograficzny, lub dodać, ile ludzi umiera
w tym samym czasie, żebysmy mieli tutaj jakąś
równowagę. Inaczej, muszę założyć,
że jest to bardzo perfidnie i tendencyjnie sformułowane -
szczególnie jeśli weżmiemy pod uwagę całą
resztę indoktrynacji jakiej jesteśmy poddawani, czytając inne podpisy, oraz
całą "aurę" tej wystawy.
Nastepnie mamy być zaalarmowani kolejnym stwierdzeniem.
"Jednak w wielu rejonach poglebiajacą się tendencją
demograficzną jest starzenie się społeczeństw. Francja, gdzie
żyje obecnie osiem tysięcy stulatków, spodziewa się,
że za 50 lat będzie ich 150 tysięcy." Słyszeliśmy
już wiele takich przepowiedni. Jeszcze jedna nikomu nie zaszkodzi,
chciałoby
się powiedzieć... no, chyba, że padnie na młody
umysł,
który jeszcze nie ma odpowiedniej perspektywy i nie potrafi odróżnić fikcji od faktu,
ani tak naprawdę kwestionować autorytetów. Ale czytajmy dalej:
"Pod koniec XXI wieku osoby powyżej 50 roku życia będą
stanowić 30 proc. ludzkości (w 1995 r. - 10 proc.). Dlatego we wszystkich krajach
będą musiały
nastąpić związane z tym zmiany w organizacji i funkcjonowaniu
życia społecznego".
Można się jedynie domyslać, co to za "zmiany" autor ma na
myśli. To bardzo dalekosiężne przepowiednie - jeśli takie proporcje kiedykolwiek
naprawdę zaistnieją. Widząc, jak w niektorych zachodnich
społeczeństwach wiekowi ludzie
są eliminowani różnymi sposobami i jest to nazywane "prawem wyboru", lub "godnością", to wielu z nas
może mieć obawy o swoją przyszłość.
Pytanie pozostaje, dlaczego nudyści, czy naturyści? Ale klucz do tego
może się kryć w ostatnim zdaniu tekstu. "...we wszystkich krajach
będą musiały
nastąpić ... zmiany...". Ktoz inny moze przyjść nam z
pomocą w dokonaniu tych zmian, jeśli nie "wyzwoleni" spod "okowow" starej i
zaskorupiałej kultury i sposobu
myślenia... nudyści!
Jedno, bardzo niebieskie
zdjęcie przedstawia plażę i skarpę brzegu, oraz granatowy ocean.
Zdjęcie, jakich można zobaczyć setki w różnych folderach turystycznych, nagle staje
się tu pretekstem do wyłożenia
ogladającemu problemu żółwi,
które zostały
wciągnięte na listę zagrożonych gatunków. Możnaby
mnożyć te przykłady nierzetelnej i tendencyjnej informacji,
którą usiluje się nam narzucić w oprawie niekiedy pięknych
zdjęć. Choćby "cmentarzysko czołgów", gdzie autor powtarza
kłamstwa
mediów, mówiąc nam, że irackie siły
cofały
się pod atakiem armi amerykańskiej. W istocie, armia iracka wycofywala
się zgodnie z zaleceniem Zachodu, kiedy ich czołgi i inne
wycofujące się jednostki zostały niemal
zrównane z ziemią przez lotnictwo - głównie
amerykańskie i brytyjskie - z użyciem amunicji zawierającej
zubożony uran. Substancja ta powoduje obecnie katastrofalną
ilość zachorowań na raka i inne choroby wśród
ludności cywilnej Iraku, oraz w szeregach weteranow pierwszej wojny w zatoce, jak
również w byłej Jugoslawi i w Afganistanie, gdzie tego typu
broń była
używana w ciągu ostatnich lat. Można powiedzieć, "upominek od
NATO". Podobnie rzecz sie ma w przypadku informacji przedstawiajacej rzad bylej
Jugosławi.
Oto co czytamy: "W Kosowie, okręgu położonym
w Serbii i w 90 proc. zamieszkanym przez Albańczyków,
dyskryminacyjna polityka Belgradu wywołała wyjątkowo
silne napięcia." Trochę się tutaj autor poplątał
w przyczynach i skutkach. Po pierwsze, to KLA wywołało
stan zapalny w Kosowie. Wyposażeni w sprzęt i pieniądze
przez agencje USA, Niemiec i innych krajów, prowadzili działalność
terrorystyczna, paląc i dokonując grabieży, gwałtów
i napadów na ludność cywilną, oraz pracowników wszelkich służb, od listonoszów,
do policji. Żaden normalny rząd nie pozwolił by na
taką sytuację, a rząd Milosevica nie odstawał od
tej reguły. Kampania zbrojna NATO (przeciw suwerennemu państwu,
zauważmy!) wywołała wędrówki ludów w tym
rejonie, zniszczyła infrastrukture Jugosławi, oraz
spowodowała katastrofę ekologiczna. Mało tego! Jest
to jeden z krajów, w którym użyto zubożonego uranu (czytaj:
odpadów radioaktywnych!) jako amunicji. Szkody wyrządzone
przez NATO, oraz ONZ w Jugosławi dużo przekraczają to
co dokonało się tam wskutek prowokacyjnych akcji KLA i
reakcji rządu Milosevica. Jeśli czytelnicy mają co do tego wątpliwości,
to proponuję się zapoznać z informacją na temat rodzin
poszkodowanych występującymi do sądów w Niemczech o
odszkodowania za bombardowania przez niemieckie lotnictwo. A jest to
tylko czubek góry lodowej. Tak to właśnie jest, kiedy uczymy się
historii z telewizji i kolorowych magazynów. Kiedy
pokazuje nam się obozy koncentracyjne, które
istniały
jedynie na ekranach TV i pierwszych stronach gazet. Trudno powiedzieć
czy to wina autora, że powtarza te frazesy. Chcę jedynie
zwrócić tutaj uwagę na kanały, którymi porusza się
dezinformacja. Fotografia
zatytułowana, "Wioska Dogonów, Bandiagara", przedstawia zapewne to co
głosi podpis pod zdjęciem, czyli wioskę Dogonów, widzianą z góry.
Zdjęcie jak zdjęcie. Pewnie może się komuś podobać. Jednak zdaje
się być "podczepione" pod wystawą, jak wiele innych, po to chyba, aby
można nam było zakomunikować coś w/g autora bardzo ważnego. A
głównym przekazem w tym przypadku zdaje się być fakt, że Dogoni i ich praktyki animistyczne i ich kultura
wydają się być tak ważne dla UNESCO, że ich rejon został wciągnięty na
Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Jak niektórym dociekliwym ludziom
może być wiadome, ONZ podszyte jest okultyzmem i religijnym "uduchowieniem".
Stąd nic dziwnego, że akurat ten typ "światowego dziedzictwa" jest dla nich
ważny, i to ma być dla nas przekazem w tym zdjęciu.
Można przypuszczać, że żadna wioska z obrębu
kultur zasadzających się na religiach monoteistycznych nie
dostąpi takiego "zaszczytu", jako że judaizm,
chrześcijaństwo i Islam są obwiniane przez
panteistyczno-okultystyczny tłum
w ONZ wszystkim, cokolwiek złego się dzieje na świecie.
Jedną z ekologiczno-naukowych
pereł wystawy jest podpis pod
zdjęciem lodowca Perito Moreno w Argentynie.
Przyglądnijmy się bliżej temu przypadkowi. Uwaga
dzieci! To będzie trudne:
"Wszystkie lodowce wraz z polarnymi czaszami lodowymi
stanowią 9 proc. obszarów wynurzających się ponad poziom morza. Przypuszcza
się, że globalne ocieplenie, które w dużej mierze
związane jest z działalnością
człowieka,
może podnieść poziom oceanów od 9 do 88 cm jeszcze przed
końcem tego wieku. Doprowadziłoby to do zalania wielu
żyznych obszarów przybrzeżnych na świecie."
Jedno zdanie i natychmiast obrzuca się umysły czytelników różne
założenia, które należy skonfrontować z rzeczywistością:
a. "Przypuszcza się, że globalne ocieplenie..."
- czy coś takiego w ogóle istnieje? b. "...które jest w dużej
mierze związane z działalnością człowieka ..." - doprawdy, w dużej
mierze! c. "...może podnieść poziom oceanów od 9 do 88 cm jeszcze
przed końcem tego wieku."
Jeśli autor chce się opierać na Protokole
z Kyoto, to konferencja ta zgromadziła 4 tys., w pewnym procencie,
naukowców. Niektórzy to byli szamani, inni to urzędnicy hotelowi,
itp. (jak się okazało
po zdobyciu przez kogoś dociekliwego i podejrzliwego listy gości
tej konferencji).
Równocześnie autor wygodnie zapomina o tzw. Dokumencie Lipskim, podpisanym w momencie jego sformulowania przez ponad 18 tys.
naukowców z całego
świata (obecnie ponad 20 tys.) i nawolującym do ostrożnosci w
formułowaniu
opini i histerycznych raportów opartych na fragmentarycznych danych
i modelach komputerowych, które nie biorą pod uwagę wielu ważnych
czynników atmosferycznych. Należą do nich klimatolodzy i pochodzący
z pokrewnych dziedzin naukowcy, a nie banda religijnych,
rozhisteryzowanych ignorantów.
Autor zapomina, że niektórzy z tych samych ludzi - obecnie głośno
straszących nas globalnym ociepleniem
- robiło to samo w latach
siedemdziesiątych, tyle tylko, że na bazie "nowej ery lodowcowej". Tzw.
"świat nauki" kompromituje się rocznie wieloma "przewidywaniami" i "prognozami",
które nigdy się nie sprawdzaja, lub dzieje się dokładnie odwrotnie.
"Przypuszcza się" jest w nauce dosyć "niekoszernym" określeniem. No
może w "nauce" tak jak jest ona objaśniana nam maluczkim w popularno-naukowych magazynach typu National Geographic... "Przypuszcza" kto? Nie wiemy czy
coś takiego jak "globalne ocieplenie" jest faktem. Słyszymy jedynie wiele histerycznych
doniesień typu, "niebo nam spada na głowe...".
"W dużej mierze związane z działalnościa
człowieka..."? Najpierw
wykażmy, że jest faktem, a potem możemy się zająć tym, czy
rzeczywiście istnieje taki związek. Można by wskazać na działalność
wulkaniczną,
czy parę wodną w atmosferze i działanie innych zjawisk jako totalnie
przyćmiewające nasz udział
jeśli chodzi o wpływ naszej
działalności na cokolwiek.
I znowu, "może podnieść poziom oceanów...".
"Może", czy też możemy to powiedziec z całkowitą
pewnością? Oto mój apel do czytelnika:
a. Sprawdz gdzie spoczywa (lub pływa)
ile z tych 9 proc., o których wcześniej wspomina autor.
b. Dowiedz się kiedy objetość wody jest większa: w stanie płynnym, czy w postaci lodu.
Jeśli rozpatrzymy lód już zanurzony w wodzie, to po jego roztopieniu poziom wody w oceanach
nie podniósłby
się.
Jeśli nie wierzycie,
to możecie zrobić eksperyment w szklance wody. Przekonacie
się, że po roztopieniu lodu poziom wody nie podniósł
sie - jeśli już, to się obniżył.
Powyższe dwa punkty będą potrzebne jako rekwizyty do rozwiązania tej "tajemnicy".
Może następnym razem, kiedy czytacie straszne raporty na temat tzw. globalnego ocieplenia, dojdziecie do wniosku,
że ktoś was ordynarnie robi w konia. Ogólnie rzecz
biorąc, zamiast pokazywać nam interesujące zdjęcia, z ewentualną
faktualną i rzetelną informacją na ich temat -
czego powinniśmy się spodziewać na normalnej wystawie - tutaj
ktoś usiłuje
zrzucić na nas cały pakiet swoich doktryn filozoficznych i
narzucić nam swoją percepcję świata.
Gdybyż miało
to miejsce w kontekście artystycznej percepcji jedynie, to można
powiedzieć, "pół biedy". Jeśli jednak ktoś
używa pseudo-nauki i rzekomych "faktów", oraz
jednostronnego, tendencyjnego ich
wykorzystania, to budzą się we mnie poważne obawy,
że mamy tu do czynienia z usiłowaniami wytworzenia u nas
fałszywego obrazu rzeczywistości.
Jak usilowałem
wykazać, informacja przekazywana w warstwie tekstowej tej wystawy jest niejednokrotnie nierzetelna, tendencyjna i usiluje nam
narzucić poglądy, które niekoniecznie mają poparcie w
rzeczywistości.
* polskie strony wystawy zostały przechwycone
przez reklamy |
|
|