Spotkasz ludzi, którzy z zacietrzewieniem wyzywają od wsteczniaków i fanatyków religijnych wszystkich tych, którzy opowiadają się za uzgodnieniem pojęć czy przeciwko nauczaniu w szkołach kłamstw o ewolucji.
Oto kilka z największych problemów w rozumowaniu tych, którzy najgłośniej opowiadają się za tą teorią:1.
Zakładają, że mają do czynienia z idiotami - przepraszam, trudno się powstrzymać
od takiej obserwacji... Może powinniśmy zacząć od tego, że mamy kilka kategorii ludzi, którzy opowiadają się za teorią ewolucji: a) ci, którzy rzeczywiście posiadają jakąś wiedzę na ten temat, ale nie potrafią się uwolnić od przyjętego schematu myślenia i najprawdopodobniej uważają, że ich brak usunąłby im grunt spod stóp; lub chcą zachować swój obecny styl życia, a wytrącenie im z ręki ich bożka-teorii mogłoby zachwiać ich światem i ukazać alternatywy do obecnie panującej religii
b) ci, którzy posiadają żadną lub mierną wiedzę na ten temat i zawzięcie powtarzają wytarte mantry, slogany, "dowody" i "argumenty", które zostały w wielu przypadkach wielokrotnie obalone na różnych płaszczyznach (patrz niżej);
c) ci, którzy wierzą w ewolucję z braku znanej im alternatywy i poprzez inercję - tym nas indoktrynowano w szkołach, w czasie kiedy nasze spojrzenie na świat było dopiero we wczesnej fazie kształtowania się - "no przecież naukowcy wiedzą lepiej; kto ośmieliłby się im niedowierzać..."
2. Mieszają ze sobą różne
definicje i pojęcia. Zanim w ogóle zaczniesz rozmawiać z jednym z tych ludzi, zapytaj tę osobę co rozumie pod pojęciem ewolucji. Najpierw uzgodnijcie terminologię i definicje podstawowych konceptów. Dlaczego? Przede wszystkim zaoszczędzi ci to wiele czasu! Niektórzy podadzą ci setki przykładów tzw. mikroewolucji, która jest najnormalniejszą naukową teorią. Jest potwierdzona mnóstwem faktów i ogólnie rzecz biorąc twierdzi, że organizmy mogą się przystosowywać -w pewnych granicach- do zmiennego otoczenia. Pięknie, tylko że oni się tam nie zatrzymują, tylko prą bez żadnego ładu czy sensu, twierdząc że stąd makroewolucja jest również faktem... Doprawdy?!
3. Definiują ewolucję jako naturalistyczny proces, który doprowadził cały wszechświat do tego, co widzimy wokół - cała materia wyewoluowała z niczego; patrz: Big Bang - najpierw nie było nic, a potem to nic
wybuchło (czy ktoś usiłuje zrobić z nas idiotów?!)..
Stwierdzają w wielu książkach (a szczególnie w szkolnych), że żadna ponadnaturalna istota, Bóg czy intelekt, nie brała udziału w stworzeniu wszechświata, że taka istota nie istnieje. Skąd im się to wzięło i skąd oni to wiedzą? Czy rzeczywiście naukowa teoria potrzebuje tak daleko idącego poparcia filozoficznego? Nie wiem dlaczego mamy się zajmować czyimiś osobistymi przekonaniami czy wierzeniami, kiedy mamy rozmawiać o nauce. To już nie jest nauka, ale - tak jak ja to widzę - filozofia oraz panteistyczna religia maskująca się jako "naukowa teoria". I jako filozofia czy religia, powinna pozostać w swojej rzeczywistości i nie być mieszana z nauką, która z definicji powinna zajmować się obserwowalnymi zjawiskami. Jest doprawdy zabawne, kiedy jakiś zagorzały ewolucjonista ogłasza, że teoria ewolucji jest tak samo potwierdzona i udokumentowana tak jak teoria względności. Podkreślam, dowiedz się, o której teorii ta osoba mówi.
4. Każą każdemu, kto ośmiela się konfrontować ich z rzeczywistością, aby zaprezentował alternatywę do teorii ewolucji. Niektórzy badacze i naukowcy konfrontują ewolucjonistów wykazując, że:
a) wiele z ich postulatów jest opartych na założeniach i hipotezach, a nie na faktach
b) obecny stan wiedzy, odkrycia i znaleziska kłócą się z ich konceptami i wcześniejszymi przewidywaniami
c) nie ma zgody w tej części środowiska naukowego, która popiera tę teorię, co do przebiegu ewolucji
d) nie ma zgody (ani ŻADNEGO dowodu) co do tego, jak materia nieożywiona zorganizowała się i stała się życiem (proszę, zapomnijcie o małpach Huxley'a i ich maszynach do pisania - jest to błędny koncept, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością). Mimo obecnego poziomu wiedzy, mówi się o "prostych komórkach" - proszę, pokażcie mi chociaż jedną!
e) wiele z ich tez, postulatów i stwierdzeń co do natury, funkcjonowania i przebiegu ewolucji zostało obalonych z końcem dziewiętnastego wieku i w pierwszej połowie dwudziestego wieku, a wiele z "dowodów" zostało ujawnionych jako fałszerstwo i mistyfikacja.
W takiej sytuacji jesteśmy pytani, "no to czym chcecie zastąpić tę wadliwą teorię?" Nie, nie, nie... Nie ma tak dobrze! My mamy za nich myśleć, czym należy zastąpić fałsz, kłamstwa? Powiedziałbym: jeśli już czymś zastępować, to prawdą! Ktoś, kto widzi poważne problemy w teorii ewolucji nie musi być kreacjonistą - nie musi należeć do żadnego "obozu". Wydaje mi się, że wystarczy wykazać nieprawdziwość jakiegoś twierdzenia, tezy, założenia czy brak logiki w czyimś rozumowaniu; bez podawania żadnych alternatyw. Tak jest w matematyce czy fizyce. Ponieważ jednak nie mamy tu do czynienia z nauką, ale z
religią, czy też rozległym paradygmatem myślowym, stąd te naładowane emocjami oskarżenia i quasi-argumenty. To już nie mój problem, że ktoś nie umie powiedzieć "nie wiem". Osobiście wolę powiedzieć "nie wiem", niż propagować kłamstwa. Wiele z tych rzeczy, których uczy się w szkołach jako dowody na prawdziwość teorii ewolucji, zostało udowodnione jako błędne lub jako mistyfikacja 50 lat temu, bądź -jak w niektórych przypadkach- w XIX wieku (patrz: "ewolucja konia", "szczątkowe organy" czy rysunki Haekela ukazujące embrion w różnych "fazach ewolucyjnych"). Natomiast przewidywania ewolucjonistów nie są potwierdzane przez nowe odkrycia w zakresie paleontologii czy genetyki.
5. Stwierdzają, ze każdy kto odrzuca ich
teorię, odrzuca rozum, racjonalne myślenie i naukę. Tworzenie sobie słomianej kukły po to, aby ją następnie zniszczyć jest dosyć starą metodą oszczerstwa. Wiele totalitarnych systemów posługiwało się i ciągle posługuje się takimi metodami. Hitler posługiwał się takimi technikami. To Hitler powiedział, że jeśli kłamstwo będzie wystarczająco często i głośno powtarzane, ludzie w końcu w nie uwierzą, i że łatwiej uwierzą w duże kłamstwo, niż w małe.
Podsumowanie:
Każdy, kto odzywa się przeciwko ich świętej krowie jest okrzyknięty fanatykiem religijnym, wrogiem nauki, nieukiem lub osobą bez horyzontów intelektualnych (tzw. "klapki na oczach"). Osoba taka jest automatycznie zaszeregowana jako ktoś kto bezwarunkowo:
- wierzy w literalność Biblii lub przynamniej jest osobą religijną
- wierzy, że ziemia ma nie więcej niż 10 tysięcy lat
- jest przeciwnikiem nauki
Ostatni punkt jest "oczywisty". Przyjrzyjmy się wcześniejszym. Jest wielu dobrych naukowców otwarcie przyznających, że są agnostykami, ateistami lub osobami niereligijnymi. Kiedy jednak wypowiadają się przeciw politycznie poprawnej teorii ewolucji, prasa i środowisko naukowe nagle zaczynają ich określać jako osoby religijne! Ciekawe. No cóż. Łatwiej ich zdyskredytować przypisując im tendencyjne, emocjonalne i irracjonalne "religijne myślenie".
Podobnie z drugim punktem: wielu naukowców przeciwnych teorii ewolucji, odrzuca równocześnie koncept tzw. "młodej ziemi". Co się jednak dzieje? Wszyscy są wrzucani do jednego worka.
To, że tu i ówdzie przyznaje się (drobnym drukiem, "na stronie
159"), że nie wszyscy którzy wypowiadają się przeciw świętym dogmatom religii ewolucji wyznają takie poglądy, nie jest jednak odzwierciedleniem głównej masy oszczerstw i dezinformacji mediów.
W dalszych artykułach, esejach i tłumaczeniach, będziemy starali się wykazać problemy teorii ewolucji i
- często zaplanowaną - dezinformację kryjącą się w podręcznikach szkolnych, prasie i literaturze naukowej oraz popularnonaukowej.
|