W DONIESIENIACH

Czy jesteś jedną z tych osób, które lubią społecznościowe portale, jak Google+ czy Facebook? Jeśli tak, to jesteś jednym z milionów ludzi, którzy wierzą, że wielomiliardowe korporacje chcą im dać coś za darmo. Jeśli w to wierzysz, to ja mam cztery hektary ziemi na Wenus i chętnie ci odsprzedam część za odpowiednią cenę...

Wystarczy, żeby przypomnieć niesławne stwierdzenie założyciela Facebook, Marka Zuckerberga, że użytkownicy tego portalu to, w luźnym tłumaczeniu, "głupie buce" (oryginalnie: "stupid fucks"), że mu zawierzyli swoje dane. Można by zacytować więcej takich perełek. Jest to tylko namiastka okna w dusze i umysły tych ludzi. Tak, to ten sam człowiek, który zasłania sobie twarz gazetą, kiedy pojawia się w miejscu publicznym ze swoją dziewczyną. Jemu widocznie zależy na jego prywatności! A może trzeba przypomnieć politykę Google dzielenia się informacją z rządem Chin i wynikające z tego areszty, więzienie i prześladowania tysięcy chińskich dysydentów, chrześcijan i ludzi należących do ruchu/filozofii Falun Gong.

A co się obecnie dzieje na płaszczyźnie prywatności użytkowników portalu Google+? Otóż kilka dni temu Google uaktualniło swoje Warunki Usług i poczynając od 11 listopada tego roku będą mogli umieścić twoją twarz w swoich reklamach, jeśli posiadasz konto Google+ i zarekomendowałeś jakiś produkt, skomentowałeś go, czy wystawiłeś mu ocenę. No prosze, jedna wielka, szczęśliwa rodzina! Nie spodziewajcie się jednak, że twarze egzekutyw, dyrektorów, czy Erica Schmidt'a znajdą się obok skarpetek, majtek, czy mleka.

W tym przypadku jest sposób, żeby nie partycypować w tym programie, ale trzeba najpierw wiedzieć, że coś takiego w ogóle ma miejsce, a następnie zmienić opcje w swoim profilu. Opcje, które są domyślnie włączone u wszystkich użytkowników. Jak ktoś powiedział: Jeśli nie znacz swoich praw, to ich nie masz. Podobnie jest z twoją prywatnością w internecie.